Lotu samolotem do Australii nie wspominam dobrze. Z Warszawy do Wiednia leciałam małym samolotem I przez to nie czułam się dobrze, ale obsługa za to była bardzo sympatyczna. W Wiedniu przesiadka trwała szybko. W samolocie z Wiednia do Sydney nie było miło. Spać nie można, bo jest niewygodnie I jest mało miejsca. Podczas startu samolotu woda z sufitu kapała mi na głowę (myślę, ze to z klimatyzacji).Za mną siedziały dzieci, które cały czas kaszlały, płakały I kopały w mój fotel. Na szczęście obok mnie siedzieli Polacy, tak, że miałam z kim porozmawiać. Przez parę tygodni po przylocie do Sydney nie mogłam się dostosować do zmiany czasu, ale na szczęście było lato I rano budził mnie śpiew ptaków, które są zresztą bardzo głośne.
Z powodu dwutygodniowego spóźnienia na kurs Certificat 4 nie straciłam wiele. W szkole, której się uczę (ACL) przez pierwsze dwa tygodnie nie omawiają bardzo ważnych rzeczy.
Dopiero później zaczęła się ciężka praca. Co weekend miałam do napisania esej. Tak, że nie miałam czasu na częste wyjazdy I zwiedzanie. Następnie około szóstego tygodnia pisaliśmy research report, co zajęło cały tydzień I było dla mnie niezwykle trudne, ponieważ w Polsce nie uczą w szkole pisania tego typu prac pisemnych. Na tutejszych uniwersytetach, na wiele przedmiotach trzeba pisać research reports, czasem nawet zamiast egzaminów. Miesiąc temu zakończyłam kurs Certificat 4. Bardzo dobrze go wspominam. Mimo, ze było bardzo dużo nauki to spędziłam w klasie czas ze wspaniałymi ludźmi z Azji I Jordanii. Nadal z nimi utrzymuje kontakt. Przez ostatni miesiąc miałam wakacje. Byłam w Blue Mountains. Widziałam tam wspaniale wodospady, różne gatunki papug, jaszczurki małe I te duże jak Water Dragon. Jeżdżę na plaże I za każdym razem staram się być na innej. Wszystkie się od siebie różnią, każda ma swój urok I każdy w Sydnej ma swoja ulubioną. Niedawno byłam w akwarium. Można się tam poczuć jak pod wodą. Jest bardzo ciekawe uczucie jak wszystkie najgroźniejsze ryby pływały nad głową I pod podłogą. W wieczór moich urodzin dostałam zaproszenie do Sydney Opera na przedstawienie „Carmen”. Było cudownie, ale wystrój psuje atmosferę tego miejsca. Jest dużo szkła, betonu I plastiku .