W domu toczymy batalię z myszą nienazwaną. Batalię zwyciężamy. Koniem trojańskim, który działa, okazuje się kulka chleba, a nie plasterki sera, które wcześniej znikają z pułapki. Poprzednie przejścia z myszą, wliczając gonitwy i inne mniej skuteczne metody zastraszania lub próby pojmania żywcem, spędzają najpewniej sen z powiek naszych wietnamskich sąsiadów.
Lato zbliza sie wielkimi krokami goracej wiosny przeplatanej deszczem. W nocy grzejniki grzeja, a w dzien plaza i 35 stopni z nieba az ciezko oddychac. Wszyscy mowia, ze lato sie nam spodoba. Tez tak myslimy. Zwiedzamy plaze i parki Sydney. Ocean jest niesamowity. Potężne fale rozbijają się o skały, ptaki różnych rodzajów biegają za nami, słońce opala…
Coraz bardziej tloczno na ulicach. Turystow robi sie wiecej. Najtloczniej jest ponoc od grudnia do lutego. W Polsce wtedy najlepiej siedziec w domu, albo w cieplych butach.
Planujemy przeniesc sie do centrum Sydney, gdzie wszedzie blisko i codziennych podrozy metrem mozna byloby uniknac. Przenosimy się za tydzień. Wszędzie będziemy mieć blisko.